O tym jak to się zaczyna mówi na twarzewarszawy.pl Wiktor Jędrzejewski: Jak z każdą typową pasją – kilka lat temu przeczytałem jakąś książkę, obejrzałem film i zainteresowałem się tematem. Początkowo głównie była to fascynacja społecznym życiem pszczoły – to jeden z niewielu gatunków innych niż człowiek, który ma tak rozbudowane mechanizmy społeczne, komunikacyjne, związane ze zbiorowym podejmowaniem decyzji. Nieco później trafiłem na teksty i relacje mówiące o tym, że można pszczoły hodować w mieście. Mogłem oczywiście ograniczyć się do cichej hodowli na własną rękę, ale mam taki temperament, że lubię działać w grupie ludzi i robić rzeczy, które służą też innym.
Hodowla pszczół w mieście staje się coraz bardziej popularna. Zapominamy że i w miastach są ogrody. Także dachy budynków doskonale się nadają do tego celu. Niestety, pszczoły kojarzą nam się nie tylko z miodem. Ponieważ boimy się ich żądeł, możemy błędnie zakładać, że ul w sąsiedztwie to więcej pszczół w sąsiedztwie i więcej żądeł. Jednak musimy pamiętać, że celem pszczół jest nektar, a więc szukają kwiatów, a nie ludzi. Jeśli masz w ogrodzie kwiaty, będą w nim pszczoły. Możesz zrezygnować z ogrodu kwiatowego i żadna pszczoła do ciebie nie zajrzy. I nawet jeśli będzie w nim ul, pszczoły będą w ulu a nie w ogrodzie.
Inne obawy wiążą się z zanieczyszczeniem miast. Dominuje opinia, że zdrowy miód powstaje tylko na czystych ekologicznie terenach (wieś). Niestety, właśnie dlatego, że pszczelarstwo to głównie wieś, a współczesna wieś to nawozy, pestycydy, chemia - środki ochrony roślin, pszczoły giną. Ponad dwie trzecie pyłku przynoszonego do ula przez pszczoły-zbieraczki w Europie jest zanieczyszczone koktajlem pestycydów, składającym się w skrajnych przypadkach nawet z 17 różnych substancji - informuje Greenpeace.
Tak albo inaczej można wejść do akcji: https://polakpotrafi.pl/projekt/Lowcy-miodu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz